17 stycznia 2014

Pas ogrzewający na lędźwia

Zima w tym roku jest wyjątkowo kiepska, a do tęgich mrozów bardzo daleko, a jednak podczas codziennych dojazdów rowerem do pracy można już trochę zmarznąć. Ostatnio szczególnie niepokoił mnie fakt, że softshell, w którym jeżdżę, jest jednak odrobinę za krótki i miałam wrażenie, że trochę wieje mi po nerkach. Rozpoczęłam więc poszukiwania pasa ogrzewającego...





Co mi jednak te poszukiwania z początku zupełnie utrudniło, było moje wyobrażenie, że będzie to fajny, kolorowy pas. Takie fajne i kolorowe znalazłam jednak tylko dla kobiet w zaawansowanej ciąży, a zupełnie nie o to mi chodziło. Nie znalazłszy nic, co by mnie zachwyciło, pomyślałam, że przecież nic prostszego, jak taki pas sobie uszyć.

I tu zaczęły się kolejne problemy, bo umyśliłam sobie, że to musi być przecież materiał używany do szycia odzieży sportowej: oddychający, odprowadzający wilgoć itp. I tu mega zaskoczenie: nie ma takich materiałów do sprzedaży w branży tekstylnej, a przynajmniej nie w detalu! Oczywiście, jest cała masa tkanin polaropodobnych, ale nie oszukujmy się - z dobrym polarem to niewiele ma wspólnego.

Otóż okazuje się, że wszystkie tkaniny techniczne chronione są milionem patentów i nie można tak po prostu wyprodukować sobie polaru czy innej dobrej dzianiny poliestrowej, czy wełnianej, która nadawałaby się do ubrań o podwyższonych wymaganiach. Wszystko, co oferują sklepy z tekstyliami to zwykłe materiały do codziennego noszenia. W swojej naiwności jednak złaziłam parę miejsc w Krakowie, potęgując tylko moją frustrację.

W totalnej desperacji zaczęłam przeglądać internetowe sklepy tekstylne. W jednym z nich postanowiłam nabyć: tkaninę polarową (miała dosyć zadowalającą gramaturę w porównaniu do innych, postanowiłam więc sprawdzić), dzianinę wełnianą (chciałam przekonać się, czy taka dzianina w ogóle się nadaje), oraz bawełnę dresową (bawełna zasadniczo nie jest dobrym materiałem, ale potraktowałam ją jako ostatnią deskę ratunku).

Na razie uszyłam dwa pasy: z polaru i z wełny. Po pierwszych testach muszę przyznać, że polar lepiej się sprawdza, wełna niby daje radę, ale zbiera się pod nią pot; pod polarem jakoś tak bardzo tego nie czuję. Co jednak najważniejsze, jest mi ciepło! I ostatecznie mają też fajne kolory...

PS. To oczywiście nie koniec przygód. Zaraz po zakupie materiałów przez przypadek zobaczyłam na Allegro coś o nazwie "pas lędźwiowy" albo "pas rozgrzewający", co było dokładnie tym, czego szukałam. No cóż, przynajmniej zrobiłam coś swojego :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz