
Zajawiłam się trochę na timelapsy, czego efektem był ostatni
Jędruszkowce sunset timelapse. Niestety, ręczne pstrykanie, nawet ze statywu, powoduje bardzo duże drgania, przez co film jest zwyczajnie niekomfortowy w odbiorze. Mój bardzo dzielny aparat nie posiada opcji automatycznego wyzwolenia migawki, dlatego postanowiłam na razie (zanim kupię sobie wreszcie wypasioną lustrzankę) skorzystać z iPhona, który dzięki aplikacji (np. dostępny za darmo w dość okrojonej wersji, ale zawsze,
Lapse It), jest w stanie zrobić serię zdjęć, o, powiedzmy, w miarę zadowalającej jakości. Do iPhona potrzebny był jednak statyw, a przynajmniej jakiś adapter do statywu.
I tu z pomocą przyszedł
zaskakująco prosty projekt z Instructables. Zainspirowana ideą statywu z butelki, stworzyłam własną wersję pasującą do tego, co już miałam.

Z butelki po szamponie (to taka specjalna butelka, szeroka i spłaszczona po jednej stronie) odcięłam fragment z denkiem. Następnie wycięłam dwie szpary na grubość telefonu, tak aby można go było swobodnie w nie włożyć, ale też, żeby ścianki szpar go trzymały.
Następnie w dnie wyrżnęłam dziurę, przez którą można przebić wkrętak (część, którą wkręca się bezpośrednio do aparatu), po uprzednim odkręceniu nakrętki (mój model akurat taką miał). Następnie nakrętkę przykręciłam z góry, aby ustabilizować adapter.
Dzięki temu małemu wynalazkowi udało mi się nakręcić m.in.
film na stoku w Kasinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz