
Zajawiłam się trochę na timelapsy, czego efektem był ostatni
Jędruszkowce sunset timelapse. Niestety, ręczne pstrykanie, nawet ze statywu, powoduje bardzo duże drgania, przez co film jest zwyczajnie niekomfortowy w odbiorze. Mój bardzo dzielny aparat nie posiada opcji automatycznego wyzwolenia migawki, dlatego postanowiłam na razie (zanim kupię sobie wreszcie wypasioną lustrzankę) skorzystać z iPhona, który dzięki aplikacji (np. dostępny za darmo w dość okrojonej wersji, ale zawsze,
Lapse It), jest w stanie zrobić serię zdjęć, o, powiedzmy, w miarę zadowalającej jakości. Do iPhona potrzebny był jednak statyw, a przynajmniej jakiś adapter do statywu.