W piątek wczesnym popołudniem umówiłam się z Olą na dworcu, po czym okazało się, że dołączy do nas Magda, kolejna uczestniczka. Akurat od kilku dni bardzo intensywnie padał śnieg, zakopianka była praktycznie sparaliżowana, więc do Zakopanego dotarłyśmy dopiero koło godziny 19. Czekało nas jeszcze podejście do Murowańca, które w obliczu potężnych opadów śniegu i ogłoszonego właśnie 3-go stopnia zagrożenia lawinowego było dużym wyzwaniem. Na szlaku dołączył do nas jeszcze jeden kolega, więc pokonywaliśmy trasę w sympatycznej czteroosobowej grupce.
Śniegu było po prostu od groma. Ja na byłam na skiturach, a że sprzęt mam dosyć ciężki, pozostawałam trochę z tyłu grupy. Magda zatroskana pytała mnie, czy aby nie było błędem z mojej strony dźwiganie całego sprzętu. Nic bardziej mylnego! Powyżej lasu zastały nas potworne zaspy. Dzięki skiturom jako tako sobie radziłam (zapadałam się jedynie po kolana), ale moi towarzysze, którzy szli z buta mieli na prawdę ciężko - śnieg sięgał im po pas. Około pół godziny od schroniska spotkaliśmy ekipę na czele z Adrianem Zelgą, organizatorem kursu, która po nas wyszła. Poczęstowali nas gorącą herbatą, co było naprawdę wspaniałe, bo byliśmy już nieźle wyczerpani. Późnym wieczorem bezpiecznie dotarliśmy do Murowańca.
Następnego dnia szkolenie odbywało się obok chatki IMGW na Hali Gąsienicowej. Podzieliliśmy się na 3 grupy tematyczne: jedna miała zajęcia z zasad udzielania pierwszej pomocy osobom zasypanym przez lawinę, druga uczyła się sondować lawinisko, a trzecia miała ćwiczenia z detektorami lawinowymi w tzw. "ogródku piepsowym". W ciągu całego przedpołudnia każdy zaliczył po kolei wszystkie trzy tematy.
Popołudniu odbyły się wykłady na temat pierwszej pomocy, prognozowania zagrożenia lawinowego, a także zasad poruszania się po Tatrzańskim Parku Narodowym. Pan Tomek Nodzyński, na co dzień zawodowo związany z badaniami śniegowo - lawinowymi w IMGW, przekazał nam wiedzę teoretyczną, która pozwoliła nam w większym stopniu zrozumieć zagrożenie, jakie wiąże się ze śniegiem i jego przemianami. Dowiedzieliśmy się, jakie procesy zachodzą wewnątrz pokrywy śnieżnej, dlaczego temperatura i ilość opadów są tak istotne oraz na jakich stokach występuje największe zagrożenie lawinowe.
Następnego dnia podeszliśmy nieco wyżej w kierunku dolnej stacji wyciągu narciarskiego. Tego dnia, po kolejnych opadach śniegu ogłoszono 4-ty stopień zagrożenia lawinowego. Tym razem całą grupą zajmowaliśmy się weryfikacją stabilności pokrywy śnieżnej oraz wykonywaniem profili śnieżnych i testów lawinowych. Omówione zostały zagadnienia dotyczące bezpiecznego poruszania się w warunkach zimowych, jak właściwie planować zimą drogę. Dowiedzieliśmy się także, jakich formacji należy unikać, jak pokonywać trudne odcinki i dlaczego wielkość grupy ma znaczenie.
Po zajęciach czekał nas morderczy powrót do Murowańca. Kilka osób na skiturach torowało drogę reszcie uczestników, ale nie pomagało to za wiele, ponieważ w nocy napadało pół metra świeżego śniegu i wszyscy bez wyjątku wpadali w zaspy. Po zbawiennym obiedzie pozostał mi tylko zjazd drogą do Brzezin, skąd zabrałyśmy się z Olą samochodem do Zakopanego.
Wszystkim, którzy rozpoczynają swoją przygodę z zimową turystyką w Tatrach bardzo polecam ten kurs lawinowy. Nie jest to kurs komercyjny, kosztuje raptem 120 zł plus nocleg w schronisku i wyżywienie. Skierowany jest głównie do ludzi młodych, aby już od wczesnego wieku uświadamiać ich o zagrożeniach lawinowych. Aby zapisać się na kurs, należy koło października pilnie śledzić stronę Fundacji im. Anny Pasek, tam będą się pojawiać bieżące informacje.
Więcej zdjęć można obejrzeć w moim albumie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz