Historia dyscypliny
Slacklining to dyscyplina polegająca na balansowaniu ciałem na rozwieszonej między dwoma stałymi punktami elastycznej, rozciągliwej taśmie. Sport ten narodził się w Stanach Zjednoczonych w Dolinie Yosemite na początku lat osiemdziesiątych. Jednak już w latach sześćdziesiątych, podczas pochmurnych, czy deszczowych dni, wspinacze obozujący w Camp 4 (legendarny kemping, na którym stacjonują wspinacze z całego świata, którzy przyjechali zdobywać ściany Doliny Yosemite) dla zabicia czasu balansowali na przyparkingowych łańcuchach. Początki slackliningu związane są z postaciami Adama Grosowsky’ego i Jeffa Ellingtona, którzy jako pierwsi postanowili w tej dyscyplinie wykorzystać sprzęt alpinistyczny, a więc liny, taśmy i karabinki. Środowisko wspinaczkowe okazało się bardzo kreatywne w opracowywaniu patentów slackliningowych, właśnie ze względu na umiejętność budowania stanowisk i znajomość parametrów używanego sprzętu. Eksperymentowano z bardzo różnymi materiałami, aż ustalono, że taśma o szerokości około cala będzie najodpowiedniejsza. W dalszym ciągu jednak dyscyplina ta ograniczała się tylko i wyłącznie do środowiska wspinaczkowego.Z czasem jednak slacklining profesjonalizował się i krystalizował się jako osobna dyscyplina sportowa. Taśma wyszła już z macierzystego parkingu, a dzięki dogodnym warunkom naturalnym mogły rozwijać się także subdyscypliny, takie jak highlining. To właśnie highliny od początku były najbardziej efektownym, można powiedzieć „królewskim” sposobem uprawiania slackliningu. Już w roku 1983 zanotowano pierwsze próby przejścia taśmy rozwieszonej na Lost Arrow Spire (wolnostojący filar skalny w Dolinie Yosemite, bardzo znany wśród wspinaczy i highlinerów ze względu na klasyczne drogi wspinaczkowe oraz najsłynniejszy highline na świecie), jednak po raz pierwszy udało się to dopiero w 1985 roku.
Końcem lat dziewięćdziesiątych slackline został przeniesiony na grunt europejski. Stało się to dzięki osobie Heinza Zaka, który podpatrzył sztukę balansowania u kolegów ze Stanów Zjednoczonych, a następnie stworzył pierwsze zestawy slackline sprzedawane przez firmę Mountain Equipment. W 2006 roku ten sam człowiek był organizatorem pierwszego na świecie festiwalu slackliningowego w Scharnitz w Austrii. Festiwal odniósł duży sukces, ale został powtórzony jeszcze tylko raz w 2007 roku. Od tego czasu można mówić o nowej generacji slacklinerów, którzy niekoniecznie wychowali się na Camp 4, ale praktykowali i doskonalili balansowanie w Europie. 2007 rok również należy do przełomowych w historii tej dyscypliny, otóż wreszcie zyskała ona większą popularność i wyszła poza środowisko wspinaczkowe, prawdopodobnie dzięki szerokiej kampanii producenta tricklinów, Gibbon Slacklines. W 2010 roku odbyły się pierwsze zawody w trickliningu na poziomie światowym, którym patronowała właśnie firma Gibbon.
Trudno powiedzieć, kiedy rozwieszono pierwszy slackline na polskiej ziemi, jednak można zauważyć, że znaczącą datą jest tutaj 20 maja 2006 roku, kiedy po raz pierwszy odbyły się zawody „Slackline Masters” w Sokolikach koło Jeleniej Góry. Było to bardzo kameralne spotkanie, w którym wzięło udział zaledwie parę osób, ale zarazem było ono pierwszą strukturą w dziedzinie tej dyscypliny i pierwszym momentem jej instytucjonalizacji w Polsce. Musiało więc minąć ponad dwadzieścia lat, aby do naszego kraju mogła dotrzeć wiadomość o nowym sporcie. W tym samym roku powstało pierwsze internetowe forum slackliningowe, które pozwoliło nielicznym jeszcze slacklinerom utrzymać ze sobą kontakt, a także nowym osobom trafić do rozwijającego się środowiska (forum działa do dzisiaj, dostępne pod adresem: slackline.fora.pl). Rok później odbyły się kolejne zawody w centrum handlowym Blue City w Warszawie pod nazwą „Slackline Polish Open 2007”, o zupełnie innym charakterze: po pierwsze bardziej międzynarodowym, ponieważ brało w nich udział kilka znanych osób ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Czech, a po drugie w scenerii zdecydowanie miejskiej. Pierwszy internetowy sklep ze sprzętem do slackliningu, slackline.pl, powstał dopiero w październiku 2008 roku. Stało się to niejako jeszcze na fali pierwszej popularyzacji tej dyscypliny sportowej w Polsce, wynikało z rosnącego zainteresowania tym sportem od strony odbiorców, przy jednoczesnym braku dostawców sprzętu sportowego.
Od tamtego czasu organizowanych jest w Polsce i na świecie coraz więcej eventów, niemal miesiąc po miesiącu bije się rekordy w długości i wysokości slackline’a oraz dokonuje się coraz to bardziej ekstremalnych wyczynów (np. w maju 2011 roku highline na L.A.S. w Yosemite został pokonany w stylu free solo, czyli bez asekuracji...). Na początku maja tegoż roku miał miejsce pierwszy w historii śmiertelny wypadek na highline. Nie jest jednak tak, że sport ten ulega zupełnej ekstremalizacji. Gość zabił się, bo coraz więcej ludzi uprawia ten sport i w końcu ktoś musiał polecieć. Technicznie rzecz biorąc to on nie robił niczego bardziej ekstremalnego niż highlinerzy dwadzieścia lat temu - twierdzi jeden z uczestników tej dyscypliny.
Jednocześnie mimo wszystko dość uboga oferta rynkowa w obrębie slackliningu mówi, że ta dyscyplina nie trafiła jeszcze do mainstreamu. Nadchodzi więc niepowtarzalna okazja prześledzenia w dłuższej perspektywie ścieżki instytucjonalizacji tego sportu w Polsce. Czy sport ten utrwali się na dobre w praktykach społecznych, czy też okaże się tylko efemeryczną atrakcją, czas dopiero pokaże.
Subdyscypliny
W całej historii slackliningu wykształciły się trzy podstawowe subdyscypliny: tricklining, longlinig i highlining. Trickline to krótka, raczej dosyć szeroka (ok. 5 cm), elastyczna taśma, na której wykonuje się różne tricki: obroty, podskoki, salta, wszelkie odbicia z taśmy, a także ewolucje zaczerpnięte nawet z jogi czy baletu. W trickliningu liczy się przede wszystkim kreatywność, bo każdy ruch może okazać się bardzo ciekawym popisem.
Longline związany jest z chodzeniem po długiej taśmie. Nie ma jasno wytyczonej granicy, jak długa taśma jest już longlinem, to ocenia się dość subiektywnie, chociaż można przyjąć, że slackline o długości powyżej 25 m zalicza się już do tej subdyscypliny. Najdłuższy jak dotąd pokonany longline wynosi 254 metry. Ta odmiana slackliningu wymaga bardzo długiego treningu zmysłu równowagi i skupienia.
Ostatnią odmianą, jak mówią, „królową” slackline’a, jest highline, czyli taśma rozpinana na dużych wysokościach. Przyjmuje się, że wyznacznikiem tej subdyscypliny jest konieczność asekuracji, gdyż ewentualny upadek mógłby grozić utratą zdrowia lub śmiercią. Highlining jest dyscypliną ściśle wspinaczkową, ponieważ najczęściej uprawia się go w skałach. Istnieje też odmiana urban highline, czyli taśma rozpięta w mieście, najczęściej między jakimiś budowlami, czy też treeline, rozpinana między drzewami. Powstał już także baselining, czyli highlining z asekuracją w postaci spadochronu na plecach.
Istnieje też kilka innych odmian, np. ze względu na środowisko, w jakim uprawia się tę dyscyplinę, to jest waterline – slackline rozciągnięty nad wodą. Wspomina się także o rodeoline – taśmie zawieszonej ok. 5 metrów nad ziemią i bardzo luźnej, tak że w praktyce chodzi się zaledwie kilkanaście centymetrów nad podłożem. Taśma taka jest dosyć trudna ze względu na dużo większą niestabilność niż w przypadku innych, mocno naciągniętych taśm.
Istnieje też kilka innych odmian, np. ze względu na środowisko, w jakim uprawia się tę dyscyplinę, to jest waterline – slackline rozciągnięty nad wodą. Wspomina się także o rodeoline – taśmie zawieszonej ok. 5 metrów nad ziemią i bardzo luźnej, tak że w praktyce chodzi się zaledwie kilkanaście centymetrów nad podłożem. Taśma taka jest dosyć trudna ze względu na dużo większą niestabilność niż w przypadku innych, mocno naciągniętych taśm.
Subdyscypliny w obrębie slackliningu mieszają się wzajemnie, na przykład highliny, nie dość, że wiesza się coraz wyżej, to robi się je też coraz dłuższe. Są także slacklinerzy, którzy na highlinie wykonują różne tricki. Tak więc jest to sport całkowicie wolny od zasad, podziałów itp. Na slacklinie wszystko jest dozwolone.
Wielość subdyscyplin świadczy o tym, że dyscyplina ciągle i dynamicznie się rozwija. Za krystalizowaniem się odmian slackliningu idzie też specjalizacja sprzętu. Wielość inspiracji, jaką slacklining czerpie z innych dyscyplin świadczy o tym, że jest to sport niesłychanie interdyscyplinarny. Żeby uprawiać baselining, nie wystarczy po prostu dobrze chodzić po taśmie, ale trzeba się bardzo dobrze wspinać i oczywiście mieć doświadczenie w obsłudze spadochronu.
Natomiast młodzież i dzieci, które jeszcze nie zetknęły się ze slackliningiem, są bardzo entuzjastycznie nastawione i najczęściej same chcą spróbować własnych sił. Gdy złapią bakcyla, pytają, gdzie można dostać sprzęt, czy można się skontaktować z osobami stale uprawiającymi tę dyscyplinę itp. Tak więc zdecydowanie młodzi ludzie są tą grupą, która ma szansę masowo kontynuować rozwój tej dyscypliny.
Jako że slacklining jest dyscypliną osób młodych, to najwięcej inicjatyw związanych z tą dyscypliną można spotkać na portalach społecznościowych. Niemal każda grupka sympatyków slackliningu ma swój profil na Facebooku, gdzie dodaje zdjęcia ze wspólnych sesji slackline’owych. Na portalu Youtube zamieszczane są dokumentacje filmowe z przejść coraz to dłuższych longline’ów. Praktycznie dyscyplina ta w Internecie wiedzie swoje drugie życie: tam dostępne są niemal wszystkie informacje na jej temat, zdjęcia, filmy, artykuły, dyskusje itp., tam pogłównie dostępny jest też sprzęt, jak w przypadku firmy slackline.pl.
Popularność i rozpoznawalność
Zasadniczo slacklining nie jest w Polsce dyscypliną rozpoznawalną. Z obserwacji wynika, że ludzie z wyraźnym zdziwieniem reagują na widok osób, które w parku chodzą po taśmie. Ludzie starsi najczęściej uważają slacklinerów za niedoszłych cyrkowców, proponują chodzenie po taśmie z drążkiem (drążka używa się tylko w przypadku twardych lin, np. stalowych, nie w slackliningu) albo przestrzegają przed niebezpieczeństwami wynikającymi z balansowania na taśmie (upadki, złamania rąk i nóg, wstrząsy mózgu).Natomiast młodzież i dzieci, które jeszcze nie zetknęły się ze slackliningiem, są bardzo entuzjastycznie nastawione i najczęściej same chcą spróbować własnych sił. Gdy złapią bakcyla, pytają, gdzie można dostać sprzęt, czy można się skontaktować z osobami stale uprawiającymi tę dyscyplinę itp. Tak więc zdecydowanie młodzi ludzie są tą grupą, która ma szansę masowo kontynuować rozwój tej dyscypliny.
Jako że slacklining jest dyscypliną osób młodych, to najwięcej inicjatyw związanych z tą dyscypliną można spotkać na portalach społecznościowych. Niemal każda grupka sympatyków slackliningu ma swój profil na Facebooku, gdzie dodaje zdjęcia ze wspólnych sesji slackline’owych. Na portalu Youtube zamieszczane są dokumentacje filmowe z przejść coraz to dłuższych longline’ów. Praktycznie dyscyplina ta w Internecie wiedzie swoje drugie życie: tam dostępne są niemal wszystkie informacje na jej temat, zdjęcia, filmy, artykuły, dyskusje itp., tam pogłównie dostępny jest też sprzęt, jak w przypadku firmy slackline.pl.
Korzystałam z materiałów:
Volery, Samuel, Tobias Rodenkirch 2009: Die Slackline als Trainingsgerät für den Schneesport
Gałek, Jan, 2010: Slackline w pigułce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz